Od czego zacząć, kiedy frustrujesz się, bo wszystko idzie nie tak, jakbyś chciała?

O kilku tygodni wdrażam do mojego życia pewien rytuał. Doszłam do wniosku, że w zabieganym dniu, potrzebuję czasu tylko dla siebie. Takiej godziny, w trakcie której pozytywnie nastawiam się na cały dzień. Taki mój rytuał mocy. Rytuał, w trakcie którego medytuję, afirmuję, wizualizuję, czytam rozwojowe książki, piszę i ćwiczę.

Do tej pory starałam się robić to w trakcie dnia, wyrywając chwilę pomiędzy różnymi zadaniami zawodowymi lub domowymi. Rezultat był taki, że zamiast czuć spokój wewnętrzny, mieć dobrą energię i pozytywne nastawienie, czułam coraz większą frustrację. Ten mój rytuał w rezultacie rozciągał się na cały dzień, czasem musiałam z niego rezygnować w części albo nawet w całości. To nie było fajnie.

Chciałam wprowadzić do mojego życia ten rytuał jako dobry nawyk. Moją intencją było znalezienie sposobu na naładowanie mojej wewnętrznej baterii. Nie dawałam rady wygospodarować odpowiedniej ilości czasu w ciągu dnia na wykonanie całości rytuału, a tylko częściowo i to z doskoku w tak zwanym międzyczasie. Miałam wrażenie, jakbym co chwila wkładała wtyczkę ładowarki na 15 minut do gniazdka elektrycznego, żeby naładować telefon, a po chwili ją odłączała i tak kilkakrotnie w ciągu dnia. Jak się pewnie domyślasz, skutek był taki, że moja życiowa bateria nie ładowała się do pełna, a wręcz wyczerpywała się coraz szybciej, a mi coraz częściej towarzyszyło napięcie i frustracja z tego powodu.

Doszło do tego, że zaczęłam źle o sobie myśleć, że nie potrafię, że nie daję rady, że nie jestem ważna, że moje potrzeby nie są ważne, że muszę rezygnować z siebie, z tego, co jest dla mnie ważne i tak dalej. Założę się, że Ty też miewasz takie momenty, kiedy niezbyt przychylnie myślisz o sobie. No dobra, ale tym razem się zawzięłam. Podjęłam mocną decyzję, że bez względu na to, jak dużo czasu mi to zajmie, doprowadzę mój zamiar do końca. Będę miała codziennie godzinę na mój rytuał. Miałam coraz silniejszą motywację, bo poczułam złość. A to znaczy, że gra jest o naprawdę ważną dla mnie rzecz. Motywacji dodawała mi też myśl, że zbyt wiele razy odpuszczałam, zbyt wiele razy rezygnowałam z siebie i z moich potrzeb. I już dosyć tego!

Przyszła pora na zmiany. Wiedziałam już przecież, że nic się nie zmieni, jeżeli JA nic nie zmienię. Postanowiłam wstawać godzinę wcześniej. W czasie, kiedy jeszcze pozostali domownicy spali. Chciałam mieć pewność, że ten czas będzie tylko dla mnie i nikt ani nic nie będzie mi przeszkadzał. Pierwszego dnia, ochoczo wstałam rano. Wszyscy jeszcze spali. Byłam z siebie bardzo dumna. Czułam ogromną radość i nadzieję, że tym razem wszystko ułoży się po mojej myśli. Tak się niestety nie stało. 15 minut później wstał mój mąż i bardzo chciał, żebym towarzyszyła mu w trakcie śniadania. 5 minut później wstał nasz najmłodszy syn, usiadł na moich kolanach i zaczął się wtulać, żeby jeszcze trochę pospać. No dobra, nie będę Cię zasypywać szczegółami. Fakt jest taki, że odłożyłam swoje sprawy i oczywiście towarzyszyłam mężowi przy śniadaniu i też tuliłam dosypiającego jeszcze synka…
Ponieważ po tej sytuacji poczułam ogromny dyskomfort i w zasadzie nie wiedziałam, o co mi chodzi, sięgnęłam po mój sprawdzony sposób na przeanalizowanie sytuacji.

Otworzyłam edytor tekstowy w moim komputerze i napisałam na górze: „sytuacja – dzisiejszy poranek”. To był pierwszy krok, wybranie konkretnej sytuacji, która wywołała we mnie nieprzyjemne emocje. Drugie zdanie, która zapisałam: „Co czułam?” I tu posypały się: „napięcie, frustracja, smutek, złość, bezsilność, bezradność”. Ok, już wiem, pora na kolejny krok. Zapiałam: „Czego potrzebowałam?” Słowa pięknie zaczęły się układać i odkrywać przede mną to, co jest dla mnie naprawdę ważne: czasu tylko dla siebie, czuć się ważna, czuć się widziana i słyszana, mieć poczucie wpływu, efektywności. Jeszcze więcej się wyjaśniło. No dobra, to pora na kolejne pytanie: „Co myślałam o sobie?” Tutaj najczęściej pojawiają się niezbyt przyjemne zdania. U mnie pojawiły się na przykład: „nie jestem ważna”, „muszę rezygnować ze swoich potrzeb”, „rodzina jest najważniejsza”, „muszę spełniać oczekiwania innych”, „inni są ważniejsi ode mnie” itp. Ufff… To nie jest najmilsza część, ale niezwykle skuteczna, bo pomaga nam odkryć ograniczające nas przekonania. A stąd już tylko krok od zmiany. No dobra, to robię ten krok. Zapisuję: „Afirmacje”. Tutaj czytam raz jeszcze negatywne myśli na mój temat i zmieniam je na pozytywne. Mój zestaw nowych, wspierających mnie myśli jest taki: „jestem ważna”, „moje potrzeby są tak samo ważne jak potrzeby innych”, „dbam o zaspokojenie moich potrzeb”, „ja jestem ważna i moja rodzina jest ważna”, „wybieram, które potrzeby (moje czy innych) chcę zaspokoić w pierwszej kolejności”. Jak się pewnie domyślasz, po napisaniu afirmacji poczułam ulgę. Odzyskałam spokój. Poczułam się naprawdę lepiej.

Potem zrobiłam jeszcze jedną rzecz. Kiedy już emocje opadły, rozpisałam sobie dokładnie w czasie teraźniejszym (to bardzo ważne!), jak chcę, żeby wyglądał mój idealny poranek. Napisałam, o której wstaję, co robię najpierw, co potem, o której godzinie zaczynam mój poranny rytuał i o której go kończę, o której budzę dzieci, o której jemy śniadanie i wychodzimy z domu. Wszystko bardzo precyzyjnie. Uwzględniłam wszystko, co jest dla mnie ważne. W tym również poranną wspólną herbatkę z mężem 🙂

Na koniec dodałam emocje. Ponieważ wiem, że z tą idealną wizją mojego poranka będzie pracowała moja podświadomość i ona pomoże mi moją wizję zrealizować, wiedziałam, że oprócz obrazów, które tworzyłam w głowie opisując dokładnie czynności, które po kolei wykonuję, potrzebuję też dodać emocje, żeby jeszcze łatwiej i skuteczniej doprowadzić do wymarzonej przeze mnie zmiany. Dopisałam więc między innymi: Jestem spokojna, rozluźniona, szczęśliwa i wdzięczna za ten spokojny i cudowny poranek. Idealny poranek. Jestem dumna z siebie i z moich dzieci. Mój dzień zaczyna się cudownie! Jestem głęboko za to wdzięczna sobie i moim bliskim!

Teraz pora na Ciebie! Możesz zrobić dokładanie to samo. Przeanalizuj sytuację, która najbadziej Cię frustruję. Zrób to dokładnie tak, jak ja to zrobiłam. A potem zaprojektuj swoją wizję idealnej dla Ciebie sytuacji. Dokładnie ją opisz. Jak najbardziej obrazowo. Dodaj pozytywne emocje. Kiedy już to zrobisz, przyjdzie pora na to, żeby zaprząc Twoją podświadomość do tego, żeby pomogła Ci z lekkością i łatwością zrealizować Twój cel.

Pracuj z zapisanymi przez siebie afirmacjami i Twoją wizją codziennie. Najlepiej rano po obudzeniu się lub wieczorem przed zaśnięciem, ale możesz też znaleźć chwilę dla na to w ciągu dnia. Możesz je czytać albo nagrać na telefon i odsłuchiwać w drodze do pracy. Rób to do momentu, kiedy Twoja wizja zacznie się realizować! A bądź pewna, że zacznie! Bądź też gotowa na to, że pod wpływem pracy z afirmacjami i wizją, zaczniesz podejmować tak zwane zainspirowane działania. Czyli bardziej spontaniczne, intuicyjne. Po prostu poczujesz, że chcesz zrobić coś inaczej, niż do tej pory. Idź za tym. Słuchaj swojej intuicji i rób, co Ci podpowiada, a wkrótce zaczniesz cieszyć się wymarzonymi rezultatami.

Powodzenia!

PS. Jeśli czujesz, że potrzebujesz zmian w swoim życiu zawodowym i/lub osobistym, umów się ze mną na bezpłatną konsultację przez telefon lub Skype i sprawdź, jak mogę Ci pomóc!