Zatrzymaj się, zanim przeminiesz…

Dokładnie 6 lat temu rozstałam się z korporacją i założyłam własną działalność gospodarczą. Dzisiaj mam poczucie, że to była jedna z lepszych decyzji w moim życiu. Czy było łatwo? Nie. Czy było warto? Zdecydowanie tak. Pamiętam moment przed podjęciem decyzji o rozstaniu się z korporacją. Od kilku miesięcy pracowałam wtedy z coachem. Potrzebowałam totalnej zmiany w życiu i gdybym wtedy wiedziała, do czego doprowadzą mnie te spotkania, nigdy bym w to nie uwierzyła.

Z firmą byłam związana od 15 lat. Nie od zawsze to była korporacja. Założyło ją 4 znajomych. Ja byłam pierwszym zatrudnionym pracownikiem. Pierwsze lata pracy bardzo miło wspominam. Można powiedzieć, że dopóki firma liczyła 100 pracowników, bardzo przyjemnie się tu pracowało. Potem zarząd przyjął strategię dalszego rozwoju firmy poprzez fuzje. W ciągu kilku lat firma kilkukrotnie podwoiła swoją liczebność. Kiedy odchodziłam, zatrudniała 3000 osób, a ja byłam totalnie wykończona ciągłymi zmianami, stresem, do tego doszły moje problemy z zajściem w ciążę. Czułam, że coś musi się zmienić w moim życiu! Mogę powiedzieć, że z całych sił tego pragnęłam.

Pomiętam tę sesję coachingową z Marią, w trakcie której wyobraziłam sobie, jak ma wyglądać moje idealne życie. W mojej idealnej wizji płynęłam sobie pontonem niewielką rzeczką. Było słoneczne, ciepłe, letnie popołudnie. Miałam czas! Byłam uważna! Podziwiałam widoki. Mogłam się zatrzymać na chwilę, a potem popłynąć dalej. Mogłam wyjść na ląd, żeby powąchać kwiatki i podziwiać przyrodę. Mogłam położyć się na łące i zgadywać kształty, jakie przybierały obłoki, które leniwie przesuwały się nad moją głową. Kiedy chciałam mogłam wiosłować, żeby dopłynąć tam, gdzie chciałam. Mogłam też schować wiosła i swobodnie płynąć z nurtem rzeki. To było życie, w którym żyłam we własnym tempie, sama decydowałam o tym, co i kiedy chcę robić. Życie w którym miałam czas, żeby doświadczać życia. Czułam przyjemność, błogość i spokój. Czułam, że żyję.

Tymczasem w rzeczywistości moje życie gnało na złamanie karku, dostarczając mi coraz więcej stresu i coraz więcej przeszkód do pokonania. Raczej porównałabym je wtedy do spadania rozpadającą się tratwą po spienionych wodach zimnego wodospadu. I mogę powiedzieć, że to była raczej walka o życie. I to nie tylko o życie, które miało być poczęte, ale w ogóle o życie. O moje życie.

Dzisiaj świętuję 6 urodziny mojej firmy coachingowej. W tym czasie pomogłam już setkom ludzi dokonać w ich życiu zmian, których pragnęli. Czasem była to zmiana pracy na wymarzoną, czasem było to znalezienie i związanie się z odpowiednim partnerem życiowym. Czasem była to zmiana sposobu komunikowania się z dziećmi, z partnerem, z szefem, współpracownikami. Czasem było to rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej. A najczęściej zmiany zachodziły w wielu obszarach życia jednocześnie. Bo tak to już jest, że zmiany w jednym obszarze naszego życia pociągają za sobą zmiany w innych obszarach. Wszystkim tym osobom, bazując na mojej wiedzy coachingowej i własnych doświadczeniach, pomogłam przejść na drugą stronę. Na stronę mocy – chciałoby się powiedzieć 🙂

W międzyczasie urodziłam 3 dzieci, wspólnie z mężem wybudowaliśmy dom, który od wielu, wielu lat był moim niespełnionym marzeniem. Mieszkamy teraz w miejscu, w którym życie toczy się wolniej. Gdy piszę do Ciebie te słowa, siedzę na tarasie mojego domu, jest piękna, słoneczna pogoda. Słyszę ptaki, w przerwie między napisaniem kolejnego akapitu spoglądam w dal na zieleń, na zagajnik brzozowy, który rośnie niedaleko mojego domu, widzę kołyszące się na wietrze soczysto-zielone liście na drzewach. Czuję w ustach smak zielonej herbaty. W sercu czuję radość i ogromną wdzięczność. Za moje życie. Za dokładnie takie życie, jakie teraz jest. Oczywiście nie zawsze jest sielanka. Mam 3 wciąż jeszcze małych dzieci (bliźniaki kończą niedługo 5 lat, młodszy synek 3 lata) i masę związanych z tym wyzwań. Zarówno organizacyjnych i wychowawczych. Między mną i mężem zdarzają się nieporozumienia, jak to w małżeństwie zwykle bywa. Bywam zmęczona i niedospana, jak kiedyś. Ale czując zmęczenie, czuję też ogromną satysfakcję i wdzięczność. Dziękuję sobie za to, że zdecydowałam się skorzystać wtedy ze wsparcia. Dziękuję sobie, że sama też zostałam coachem i dzisiaj to ja mogę wpierać innych w dokonywaniu zmian w życiu.

Dzisiaj mogę pomóc Tobie. Jeśli czujesz, że Twoje życie nie wygląda tak, jak tego pragniesz, że Twoje życie również, tak jak kiedyś moje, gna na łeb na szyję, jeśli nie masz czasu na to, co dla Ciebie ważne, jeśli stawiasz siebie na ostatnim miejscu, to najwyższa pora to zmienić. Bo jeśli nie teraz, to kiedy? Zatrzymaj się, zanim przeminiesz. Zauważ, że ŻYJESZ! Sięgnij po wsparcie i dokonaj w swoim życiu zmian, jakich pragniesz.

PS. Jeśli czujesz, że potrzebujesz zmian w swoim życiu zawodowym i/lub osobistym, umów się ze mną na wstępną konsultację przez telefon lub Skype i sprawdź, jak mogę Ci pomóc!