Rolą statków nie jest bezpiecznie stać w porcie

Wybieram się ostatnio na takie filmy do kina, które zostawiają we mnie ślad. Ostatnio pisałam Ci o filmie „Pasażerowie” i o tym, jakie na mnie ten film zrobił wrażenie. Dzisiaj wybrałam się do kina na film „Ponad wszystko”. Nie wiem, czy się na niego wybierzesz, bo to na pierwszy rzut oka, to film o miłości nastolatków, ale warto go obejrzeć, jeśli chcesz przyjrzeć się pewnemu mechanizmowi. A w zasadzie swojej relacji z matką lub swojej relacji z dorastającą córką.

Bohaterką filmu jest 18-letnia dziewczyna. Mieszka w domu ze swoją mamą. Mam nadzieję, że nie zdradzę Ci w ten sposób całej fabuły, bo może jednak wybierzesz się do kina, ale ojciec Maddy, bo tak ma na imię ta młoda osoba, i jej brat, zginęli w wypadku, kiedy była jeszcze bardzo mała. Maddy jest chora na bardzo rzadką chorobę układu immunologicznego. Nie może wychodzić z domu, bo jej organizm nie mógłby poradzić sobie z bakteriami i wirusami. Wyjście z domu może oznaczać dla niej śmierć. Tak więc Maddy odkąd pamięta, nie wychodzi z domu. Jej mama, która jest jednocześnie jej lekarzem prowadzącym, zapewnia jej w domu odpowiednie warunki i opiekę wykwalifikowanej pielęgniarki.

W pewnym momencie Maddy zakochuje się w chłopaku z sąsiedztwa, którego widuje przez okno. Olly, bo tak ma na imię, odwzajemnia jej uczucie. W Maddy powoli budzi się tęsknota za normalnym życiem, za wyjściem z domu, za miłością.

Film skłonił mnie do refleksji na temat lęku.

Jakże często żyjemy w lęku, który tak naprawdę nie pozwala nam żyć w pełni. Moja mama bardzo się o mnie bała. Zaszczepiła mi ten lęk.

Kiedy skończyłam 17 lat, jak tylko było to możliwe, zrobiłam prawo jazdy. Bardzo chciałam jeździć samochodem. Marzyłam o tym! Chciałam doświadczać tej wolności i swobody przemieszczania się. Jako że mieszkałam w małej miejscowości, a wszystkie atrakcje dla młodych ludzi w moim wieku znajdowały się poza moim zasięgiem, bardzo, ale to bardzo pragnęłam jeździć samochodem. Oczywiście, jak się pewnie nietrudno domyślić, nie miałam wtedy własnego samochodu. Liczyłam na to, że rodzice będą pożyczać mi swój. Jakież wielkie było moje rozczarowanie, kiedy moja mama zabroniła mi jeździć samochodem. Bała się, że coś mi się stanie.

Tak samo o swoją córkę bała się mama Maddy. Bała się, że może stracić swoje dziecko. Tym bardziej że straciła już męża i syna. Ten lęk przeszedł na dziewczynę. Była przekonana, że wyjście z domu jest dla niej równoznaczne ze śmiercią. Jednak odważyła się. W imię miłości.

My, kobiety, też często ulegamy lękom naszym matek. Bierzemy je za swoje. Po pewnym czasie same dokonujemy takich wyborów w życiu, żeby się asekurować, a tak naprawdę pragniemy czegoś zupełnie innego. Jednakże nie słuchamy siebie, ignorujemy własne pragnienia i tęsknoty, a wybieramy bezpieczną rzeczywistość, nawet jeśli nie do końca nam służy. Potrafimy przez wiele lat pracować u tego samego pracodawcy, rezygnując z naszych marzeń o prowadzeniu własnej firmy. Tkwimy w związku, który nie jest tym naszym wymarzonym, ale łudzimy się nadzieją, że nasz partner w końcu kiedyś się zmieni i będzie lepiej. A nawet jeśli się nie zmieni, to przecież lepiej jest być w związku, niż być samą.

Znasz to? Ja tak. Ja też się bałam. Wiele lat. Ale już nie chcę. Dzisiaj wiem, że wszystko to, czego pragnę, znajduje się poza moją strefą komfortu. Moje marzenia, tak jak marzenia Maddy, znajdują się poza znanym i bezpiecznym miejscem.

Żeby doświadczyć tego, czego pragniesz w życiu, potrzebujesz zebrać się na odwagę i przezwyciężyć lęk swojej matki, który nadal masz w sobie. Twoja matka jest głosem w Twojej głowie. Głosem, który mówi: „Nie warto”, „Nie wypada”, „Nie dasz rady”, „Lepiej zostań tu, gdzie jesteś”. Potrzebujesz powiedzieć jej w myślach: „Mamo, nie jestem Tobą, jestem sobą. To moje życie i chcę je przeżyć po swojemu. Wiem, że chciałaś dobrze. Wiem, że mnie chroniłaś. I dziękuję Ci za to z całego serca. Ale teraz jestem już dorosła i sama zadbam o siebie”.

Nie łatwo uświadomić sobie, że powielamy schemat rodzinny. Nie łatwo go przełamać. Ale kiedy już go zauważysz, możesz stać się wolna. Wolna do tego, żeby przeżyć swoje życie tak, jak tego pragniesz. W zgodzie ze sobą i ze swoimi wartościami. Odważnie sięgając po to, o czym marzysz. Bo życie masz tylko jedno. Rolą statków nie jest bezpiecznie stać w porcie. Życzę Ci wiatru w żaglach, który z miejsca, w którym jesteś teraz, poniesie Cię tam, gdzie naprawdę chcesz być! Jesteś tego warta!

PS. Jeśli czujesz, że potrzebujesz zmian w swoim życiu zawodowym i/lub osobistym, umów się ze mną na bezpłatną konsultację przez telefon lub Skype i sprawdź, jak mogę Ci pomóc!